PRZESZEDŁ ?

Wydarzenia, te miały miejsce jakieś dwa lata po śmierci Michała Bochnioka. 

Na wakacjach u Babci Gołębskiej, była Fredka z mamą i Maryśką. Władek nie pracował jeszcze na kopalni i mieszkał z Ludwiką u teściowej na Piosecny. 

Zosia z dziećmi mieszkała w swoim domu obok. 

Pewnego wieczora przyszła ona do domu Babci Agaty i z atencją opowiedziała swój sen, w którym zmarły niedawno Michał, a właściwie jego biały koń, wskazał jej miejsce, w którym ukryte jest złoto.

W tym czasie po okolicy krążyło wiele opowieści o tym, że uciekający w czasie wojny sancygniowski dziedzic - Deskur zakopał gdzieś część swego majątku. 

Sensacyjna wiadomość zelektryzowała rodzinę, która błyskawicznie rozpoczęła przygotowania do wyprawy. 

Do tajemnicy zostali dopuszczeni oboje Zeganowie, Mańka i jej syn Piotr, Pieczyraki z Romanem i Józkem oraz Ludwika.

Po odbyciu kilku rekonesansów za dnia, ustalono miejsce, w którym należało kopać.

Idąc od Piosecny w kierunku Trzonowa za nieistniejącym już dzisiaj domem Josińskich zaczynał się wąwóz.

Droga biegła jego dnem. (Ta dawna droga przebiegała mniej więcej tak jak istniejąca do niedawna „ściżka”). 

To na zboczu wąwozu postanowiono rozpocząć wykopaliska. 

Ekspedycja wraz z niezbędnym sprzętem, by uniknąć wzroku niepowołanych, wyruszyła późną nocą. 

Gdy dotarła na miejsce rozstawiono czujki i przystąpiono do robót ziemnych.

Tu prym wiódł wujek Pieczyrak, który mimo głuchoty aktywnie kierował pracą na odkrywce. 

W pewnym momencie jeden z wartowników dał znać, że pojawił się intruz. Cała załoga ukryła się w sąsiednim łanie zboża., czekając aż nieproszony gość przejdzie dalej. Ten jednak (pijany, czy zmęczony) posuwał się dość ospale.

Wujek Pieczyrak nie zniósł tej próby cierpliwości, akurat w momencie gdy intruz znajdował się naprzeciwko kryjówki naszych poszukiwaczy, swym donośnym (jak to u głuchych bywa) głosem zapytał: PRZESZEDŁ JUŻ?! 

Przechodnia jakby piorun strzelił, ruszył z wigorem o jaki wcześniej nikt by go nie posądził.

W ekipie zapanowała ogólna wesołość. Poszukiwania miały się ku końcowi, niestety, poza wykopaniem olbrzymiej dziury, nie przyniosły innych efektów.

Po jakimś czasie w Trzonowie „wybudował się” Misiek. Ludzie mówili, że wykopał skarb, bo skąd niby miał pieniądze? No i, ta dziura w wąwozie...

<<powrót jadłospisu

 dalej>>